Strach ma wielkie oczy, powiadają. Taki można by wyciągnąć wniosek po pobieżnym przejrzeniu internetowej oferty firm sprzedających środki do zwalczania zwierząt – zarówno tych dużych, jak i zupełnie małych.

Poza substancjami chemicznymi ludzie wymyślili inne narzędzia do pozbywania się dzikich istot ze swojego otoczenia, takie jak urządzenia do łowienia żywych zwierząt, konstrukcje i przedmioty mające je odstraszyć lub zwabić, przyrządy w postaci pułapek uśmiercających lub okaleczających złapane stworzenia.

Ponadto, w miarę jak postępuje rozwój technologiczny rodzaju ludzkiego, do użytku wprowadza się wciąż udoskonalany sprzęt emitujący sygnały dźwiękowe, świetlne, dymne albo drgania. Często stosuje się, w zależności od inwencji pomysłodawców i konstruktorów, kombinacje tych metod, na przykład połączenie substancji wabiącej z urządzeniem elektrycznym powodującym śmierć owadów.

Poniżej przedstawiamy trzypunktowe zestawienie sygnalizujące temat.

1. Gama zoocydów, czyli pestycydów wykorzystywanych przeciwko zwierzętom, jest bardzo szeroka, dlatego przedstawimy jedynie najistotniejsze kwestie odnośnie tej grupy. Zoocydy mogą być sprzedawane pod postacią płynu, zawiesiny, żelu, proszku, granulatu, aerozolu, preparatu silikonowego albo świecy dymnej. Z racji swojej specyfiki mogą dostać się do organizmu na skutek zewnętrznego kontaktu (przez skórę, narządy wzrokowe, okrywę itp.), przez układ trawienny (wchłonięcie pokarmu) lub oddechowy. Ponieważ w opisach sprzedawanych środków często wymieniana jest cała lista potencjalnych ofiar, można wyobrazić sobie, ile organizmów ginie trafionych niejako rykoszetem, przypadkowo znalazłszy się w polu rażenia. Tylko dlatego, że w nieodpowiednim czasie były w nieodpowiednim miejscu.

Nad sensownością idei zwalczania zoocydami stworzeń rzekomo zagrażających człowiekowi można dyskutować w nieskończoność. Zawsze znajdą się jej zwolennicy i przeciwnicy. Natomiast w dobie zmniejszającej się bioróżnorodności oraz zatrucia środowiska przyrodniczego warto zastanowić się nad tym, ile z dostępnych na rynku pestycydów jest rzeczywiście niezbędnych do naszego przetrwania.

Z ich produkcją wiąże się duże obciążenie środowiska naturalnego – od etapu pozyskania surowców do produkcji poprzez sam proces wytwarzania i transport gotowego towaru do odbiorców po wprowadzanie pestycydów do otoczenia oraz utylizację pustych opakowań oraz niewykorzystanych i przeterminowanych środków. Wśród oferowanych w handlu produktów chemicznych niewiele znajdziemy takich, które charakteryzują się małą toksycznością.

Warto też pamiętać o tym, że istnieje zjawisko kumulacji substancji w środowisku. Jeden element może nie być problemem, ale przy dużej skali zjawiska możemy mieć do czynienia z nieprzewidywalnymi skutkami. Chyba że przyjmiemy, iż „po nas choćby potop”.

2. Urządzenia do odstraszania, chwytania i… zabijania! Próba opisywania ze szczegółami znajdujących się w obiegu konstrukcji niesie ryzyko wykorzystania zdobytej wiedzy przez nieodpowiedzialne osoby, dlatego nie będziemy się rozwodzić nad technicznymi detalami pułapek. Istotny za to jest fakt, że ludzie je stosujący naszym zdaniem balansują na krawędzi legalności. Szczególnie ci, którzy korzystają z urządzeń służących do łowienia ptaków.

Owszem, większość (choć nie wszyscy) oferujących pułapki zastrzega, że mogą być stosowane tylko zgodnie z przepisami o ochronie środowiska i ochronie gatunkowej zwierząt. Tylko kto ma egzekwować przestrzeganie prawa? Ludzie nielegalnie stosujący te pułapki?

Proceder produkcji i sprzedaży pułapek pozostawia wiele do życzenia. Uważamy, że sprzedawca powinien domagać się od kupującego przedstawienia zgody na stosowanie pułapki, udzielonej mu przez organ wydający taki dokument. Inaczej zarówno „Rozporządzenie Ministra środowiska z dnia 16 grudnia 2016 r. w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt”, jak i „Ustawa z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody” mogą być obchodzone.

Osobna kategoria to urządzenia lub przedmioty odstraszające. Znajdziemy tu wiele wynalazków. Niektóre, czasem o wręcz komicznym wyglądzie, jak sztuczne imitacje ptaków szponiastych, nie czynią żadnej szkody. Ale już montowane na budynkach kolce często ranią ptaki. Najwyższy czas na zastąpienie ich bardziej bezpiecznymi rozwiązaniami albo zaprzestanie ich stosowania.

Część konstrukcji, o których mowa w tym punkcie, ma jedną „zaletę”. Z racji solidnej budowy charakteryzują się większą trwałością i są znacznie mniej groźne pod względem toksycznym dla środowiska. Marne to jednak pocieszenie…

3. Technika w służbie człowieka! W tej grupie odstraszaczy zwierząt mamy między innymi gadżety zasilane energią elektryczną. Stosuje się urządzenia na baterie, czerpiące energią z sieci, solarne. Emitują one sygnały dźwiękowe, świetlne oraz drgania o różnych częstotliwościach. Niektóre wysyłają zarówno sygnały dźwiękowe, jak i świetlne. W użyciu są również urządzenia hukowe zasilane gazem z butli.

Jak zazwyczaj bywa w przypadku urządzeń reklamowanych jako „uniwersalne”, skutkiem ubocznym ich stosowania jest śmierć nie szkodzących nikomu organizmów, które giną niejako przy okazji. Tak dzieje się, gdy korzysta się z lamp owadobójczych działających w nocy. Oprócz komarów przyciągają one motyle nocne oraz inne owady aktywne o tej porze. O istnieniu wielu z tych stworzeń nie mamy pojęcia dopóty, dopóki nie przykleją się do lepu zawieszonego przy lampie. Jakie więc mogą stanowić zagrożenie dla człowieka?… W handlu dostępne są również lampy wiatrakowe, zasysające owady do pojemnika, ale ich nie zabijające. To człowiek decyduje, czy owady wypuścić, czy uśmiercić. Jest to jakieś pocieszenie, zwłaszcza kiedy użytkownik chce postępować etycznie i zachować stworzenia przy życiu.

Historii lęków ludzkości nie wyczerpaliśmy. Temat do kontynuacji.

Gdyby zwierzęta mogły mówić…

Foto: Artur Sz.

Dodaj komentarz